Rozczarowanie…

Rozczarowanie…

   Chimeryczność, to cecha, która była znakiem rozpoznawczym Sparty w rundzie jesiennej trwającego sezonu. Nasz zespół potrafił wygrywać z drużynami z czołówki, a remisować czy przegrywać ze słabeuszami. Sparingi dawały nadzieję, że w rundzie wiosennej będzie to tylko niemiłe wspomnienie, a jednak dobrze nam znane jesienne demony znów powróciły.

   Z Samborcem miało być zwycięstwo, a jest tylko remis i to chyba szczęśliwy bo równie dobrze mogła być porażka. Jeszcze pierwsza połowa dawała nadzieję na dobry wynik choć gra naszego zespołu była tak nierówna jak droga z Kazimierzy na Skalbmierz na odcinku w Cudzynowicach. Mimo wszystko prowadziliśmy po pierwszej połowie niedzielnego meczu 1:0 po bramce Mateusza Wołowskiego z rzutu karnego. Niestety na drugą połowę Sparta nie wyszła (po za nielicznymi wyjątkami). Gra była fatalna pod każdym względem (czy to taktycznym, czy fizycznym) – efekt – stracona bramka i tak naprawdę dużo szczęścia, że nie wpadło ich więcej dla gości. W rezultacie remis i podział punktów. Dość licznie przybyli kibice na niedzielne spotkanie nie kryli rozczarowania i grą Sparty i wynikiem meczu.

   Jeszcze jedna uwaga. Kiedyś boisko przy Głowackiego było dla drużyn przyjezdnych wyzwaniem (ze względu na jego specyfikę), od pewnego czasu mam wrażenie, że to zespoły przyjezdne czują się na nim lepiej. W przyszłą niedzielę gramy trudny mecz z Rudkami. Można mieć tylko nadzieję, że nasz zespół zaprezentuje się lepiej czego i sobie i naszym zawodnikom i kibicom życzę.

Bramka dla Sparty – Mateusz Wołowski 40 minuta

Sparta: Ciemiera - P. Mocherek, Morsztyn, Adamczyk, Fakowski - T. Mocherek (60. Stępień), D. Nowak (85. Kądzielski), Jeleń (75. J. Mocherek), Kłoda - P. Nowak, Wołowski.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości